Klientka: 26/27
lat, prawniczka. Atrakcyjna, zadbana, inteligentna. Pochodzi z bardzo
porządnej, "poukładanej", katolickiej rodziny z zasadami.
Chociaż jest niezależna finansowo mieszka z rodzicami w rodzinnym
domu.
Ania: Nie wiem czy dobrze zrobiłam przychodząc tutaj. Czuję się niezręcznie
bo w zasadzie nie mam większych problemów, powiedziałabym nawet, że wszystko
układa się znakomicie. Mam kochających rodziców, dobrą pracę o jakiej zawsze
marzyłam, przystojnego narzeczonego. Zaręczyliśmy się kilka tygodni temu.
Joanna
Dulińska: Bardzo smutno zabrzmiało to wyznanie o zaręczynach.
Coś nie tak z narzeczonym, coś złego dzieje się w relacji?
Ania: Sama nie wiem. Zaręczyny oczywiście przyjęłam, czarnej polewki nie
było. Z narzeczonym wszystko w porządku. To naprawdę wspaniały człowiek.
Odpowiedzialny, zaradny, wiem, że będzie dobrym mężem i ojcem.
Joanna: Chyba jednak coś jest w tym wszystkim nie tak bo nie zachowujesz
się jak szczęśliwa kobieta, która spotkała mężczyznę swojego życia i marzy
by spędzić z nim resztę swoich dni.
Ania: Właśnie dlatego do ciebie przyszłam. Nareszcie wszystko układa się
po mojej myśli, spotkałam mężczyznę, z którym powinnam być szczęśliwa,
a jestem smutna i przygnębiona. Wiem, że nic lepszego nie może mnie w życiu
spotkać, Adam jest prawie ideałem faceta, zawsze marzyłam o tym żeby spotkać
kogoś takiego jak on , a teraz kiedy marzenia się spełniły narzekam. Nie
potrafię sobie tego wytłumaczyć.
Joanna: Rozumiem,
że Adam jest ucieleśnieniem twoich wyobrażeń na temat tego jaki powinien
być dobry mąż i ojciec, ale związek z "idealnym kandydatem
na męża" nie daje ci pełnej satysfakcji. Tak było od początku
waszej znajomości?
Ania: Poznaliśmy się dwa lata temu i na samym początku byłam zadowolona...
Poczułam się w końcu bezpiecznie, stabilnie, normalnie. Wydawało mi się,
że mam wszystko co jest potrzebne do szczęścia. Mój poprzedni związek był
bardzo burzliwy, gwałtowny, wydarzyło się w nim dużo trudnych, bolesnych
rzeczy. Związek z Adamem jest spokojny, nigdy się nie kłócimy ale chyba
brakuje mi w tym trochę ognia. Szczególnie w łóżku. Z drugiej strony ognia
było w moim życiu aż nadto, bardzo się poparzyłam w poprzednim związku
i nie chciałabym kiedykolwiek przeżywać czegoś podobnego.
Joanna: Opowiedz mi więcej o poprzednim związku? Rozumiem, że dużo się
kłóciliście. Dlaczego?
Ania: Patryk był... jest totalnym przeciwieństwem Adama. Kiedy byliśmy
razem nie wiedziałam nigdy na czym stoję, co się za chwilę wydarzy, jaki
będzie miał humor, co nowego wymyśli. Jest bardzo niestabilny, nieprzewidywalny,
impulsywny. Nie przychodził na spotkania, odwoływał zaplanowane wcześniej
wyjazdy. Doprowadzało mnie to do szału. Nie czułam się z nim bezpiecznie
pod żadnym względem. Rozstawaliśmy się wiele razy, potem on przepraszał,
ja ulegałam wierząc, że w końcu dorośnie, zmądrzeje, ustabilizuje się.
Ale nic się nie zmieniało. Cały czas zachowywał się jak rozkapryszone dziecko.
Ostatecznie rozstałam się z nim kiedy z dnia na dzień rzucił świetną pracę
bo pokłócił się z szefem... Zrozumiałam, że nie mogę myśleć o przyszłości,
rodzinie, dzieciach ani wiązać się z tego typu osobą bo wszystko, cała
odpowiedzialność spocznie na moich barkach.
Joanna: Chyba jednak było w tym związku coś fascynującego
skoro trwał. Jak długo?
Ania: Długo to znosiłam. Pięć lat. Czy było coś fascynującego? Oczywiście
tak. Szalone wycieczki, niespotykane przeżycia... To mężczyzna z niesamowitą
fantazją. Związek z nim był przygodą, niespodzianką, fajerwerkiem. Nie
było mowy o nudzie. Śpiewał pod oknem, rozpalał ognisko na łódce na środku
jeziora. No i w łóżku było nam wspaniale.
Joanna: Opowiadasz o tym z ogniem w oczach. Tęsknisz?
Ania: Czasami
wspominam. Ale wiem, że nie można w ten sposób przeżyć życia. Cena jaką
się za to płaci jest naprawdę wysoka. Niepokój - bo wyjechał
na tydzień w góry i nikomu nie powiedział gdzie jest, złość - bo miał opiekować
się kotem mojej przyjaciółki ale zapomniał i kot przez tydzień nie dostał
nic do jedzenia, rozczarowanie - bo planowaliśmy razem zamieszkać ale on
nagle doszedł do wniosku, że nie jest gotowy na to by zrezygnować z wolności...
Joanna: Dwóch mężczyzn i dwa style funkcjonowania: stabilny, odpowiedzialny
Adam, z którym chyba trochę się nudzisz i nieobliczalny Patryk, którego
nie potrafiłaś okiełznać. Próbowałaś iść za głosem rozsądku, wybrałaś Adama
ale wygląda na to, że jednak masz pewne wątpliwości.
Ania: To prawda. Boję się, że moje życie będzie po prostu nudne. Z drugiej
strony nie chciałabym przeżywać aż takich emocji jak w związku z Patrykiem.
Gdyby udało się z tych dwóch mężczyzn zrobić jednego: fantazja, żywość
emocjonalna i spontaniczność Patryka połączona z odpowiedzialnością, rozsądkiem,
ciepłem Adama...
Joanna: Myślę, że za kilka lat medycyna zrobi postępy i taka operacja
będzie możliwa ale póki co zastanówmy się jak te dwa sposoby zachowania
funkcjonują w tobie samej. Wygląda na to, że bardziej identyfikujesz się
z byciem osobą rozsądną i odpowiedzialną. Planujesz, dbasz o przyszłość,
korzystasz z promocji first minutes?
Ania: To nie jest takie proste. Kiedy byłam z Patrykiem byłam bardzo po
stronie odpowiedzialności i wydawało mi się, że stabilność jest dla mnie
w życiu najważniejsza. Ale odkąd związałam się z Adamem zaczynam, trochę
wbrew sobie samej, zachowywać się bardzo nieodpowiedzialnie. I chociaż
nie chcę żeby tak było, drażni mnie zapobiegawczość Adama.
Joanna: Co cię w tym drażni?
Ania: Niezręcznie mi źle mówić, a nawet myśleć o Adamie. On bardzo mnie
kocha i bardzo się stara, jest w porządku...
Joanna: Widzę, że dbasz o Adama, doceniasz to jakim jest człowiekiem i
ile dobrego dla ciebie robi. Ale jest w tobie też druga strona. Myślisz,
że zniknie jak nie będziesz o niej myślała i mówiła?
Ania: Już próbowałam. Nie znika. I coraz wyraźniej daje o sobie znać. Adam
drażni mnie coraz bardziej, zaczynam go krytykować, jestem nieprzyjemna.
Joanna: Dlaczego Adam cię denerwuje? Dopuśćmy na chwilę do głosu drugą
stronę, sprawdźmy co ma do powiedzenia.
Ania: Adam zachowuje się czasami w stosunku do mnie bardzo protekcjonalnie.
Poucza mnie, traktuje jak małą rozkapryszoną dziewczynkę. Taki wyrozumiały
tatuś. Z jednej strony to miłe mogę sobie na wiele pozwolić, a jednocześnie
czuję się bezpiecznie ale z drugiej strony jest to bardzo irytujące. Mam
poczucie, że moje pomysły, potrzeby, sposób bycia nie są w naszym związku
istotne, a ja nie jestem traktowana jak partnerka, bardziej jak miła, pocieszna
zabawka. Najbardziej złości mnie to, że bezwiednie i trochę wbrew sobie
zaczynam odgrywać w naszym związku rolę takiej trochę niegrzecznej córeczki...
Joanna: W jaki sposób jesteś niegrzeczna?
Ania: Chodzę sama na imprezy, na których flirtuję z mężczyznami, spóźniam
się albo nie przychodzę na spotkania, ostatnio wyjechałam na tydzień do
Egiptu z przyjaciółką...dosyć spontanicznie, to była oferta last a nie
first minutes.
Joanna: Mam wrażenie, że w podobny sposób opisywałaś zachowania Patryka,
które cię drażniły...
Ania: To prawda tylko, że wtedy ja byłam po drugiej stronie a to jest
o wiele mniej przyjemne.
Joanna: Bycie strofowaną, pouczaną i traktowaną z góry nie należy chyba
do przyjemności...
Ania: To prawda. Co z tym zrobić?
Joanna: Wygląda na to, że ta sytuacja to relacja pomiędzy uroczym ale
nieodpowiedzialnym Dzieckiem i kochającym ale apodyktycznym Rodzicem.
Ania: Masz rację. Ta historia ciągnie się przez całe moje życie. Mój tata
jest bardzo kochany ale mocno narzuca wszystkim swoje zdanie i system wartości,
który opiera się na odpowiedzialności, stabilizacji, ważne jest dla niego
zabezpieczenie materialne...Nie zauważyłam jak bardzo stałam się do niego
podobna.
Joanna: Jest w tym wiele dobrego. Trudność polega na tym, że spontaniczność,
twórczość, pasja, emocje są deprecjonowane i niezauważane.
Ania: A ja nie chcę żyć bez tego wszystkiego. Nie chcę zrezygnować z przygody
na rzecz rozsądku i powagi. Muszę jakoś to w sobie pogodzić.
Wiesz, to ciekawe. Pierwszą moją reakcją na oświadczyny Adama była myśl,
że muszę wyjechać gdzieś daleko i przemyśleć to wszystko sama. Za chwilę
doszłam do wniosku, że to nieodpowiedzialne szaleństwo i powiedziałam grzecznie
tak.
Teraz pomyślałam, że chciałabym żebyśmy wspólnie zrobili coś szalonego.
Jeszcze przed ślubem potrzebuję sprawdzić czy moglibyśmy być wspólnie po
tej samej stronie: raz jednej raz drugiej.
Powrót na górę